-Mam dla pana bajkę
-Nową?
-Całkiem nową , daję słowo
Był raz sobie pewien król.
Król pieniędzy dużo zebrał
I powiedział: - Kupię sól
Nie chcę złota ani srebra
Cóż jest ziemny metal wart?
Ja chcę ulżyć ludzkiej doli.
Proszę państwa to nie żart
Kupię soli, dużo soli
Sól zastąpić może śnieg,
Sól do potraw ludziom służy
Kupię soli jakem rzekł
I nie będę zwlekał dłużej
Wnet się zaczął soli skup
Nie widziany do tej pory,
Sprowadzono z solnych zup
Pełne wory do komory
Obok wora stanął wór
I wciąż nowe przywożono,
Przywożono z dolin, gór,
Choć za sól płacono słono
Kiedy był już pełny skład
A król zasiadł do obiadu
Nagle deszcz ulewny spadł
Woda wdarła się do składu
Rozpuściła całą sól
I do morza odpłynęła
Długo płakał stary król
Nad zagładą swego dzieła
Strumień słonych jego łez
Pochłonęła woda słona
I u był królestwa kres
I tu bajka już skończona
-O przepraszam! Pan pozwoli...
Przecież brak w tej bajce soli!